Na kolejnych zajęciach, Jack się nie pojawił. Elsa zaczęła się zastanawiać czy tylko on w tej szkoły może chodzić na ciągłe wagary. Wciąż powtarzała sobie w myślach to co jej powiedział Jack.
Że niby on załatwił jej miejsce w lepszej grupie? Ale po co? Sam przecież wspominał, że musiał się sporo namęczyć, aby ją tutaj przenieśli.
Najgorsze było to, że Jack był inny niż wszyscy. Każdy widzi w nim tylko niedostępnego przystojniaka, ale przecież on jest kimś więcej.
Wszystko co jest z nim związane jest raczej zaskakujące i przede wszystkim dziwne.
Elsa z uśmiechem ulgi na twarzy opuściła salę, w której właśnie skończyła się biologia. Można powiedzieć, że myśli o Jacku pomogły jej przetrwać te godziny.
Wciąż miała jednak nadzieję, że zjawi się na kolejnych zajęciach.
Dzisiał było strasznie. Najpierw chcieli im mierzyć ciśnienie i przede wszystkim mierzyć temperaturę. Naszczęście myśli o Jacku dostatecznie ją ogrzały do prwie normalnej temperatury. Wykręciła się, że była chora, lub termometr się popsół. Ale mało kto uwierzył, że choroba spowodowała na wskaźniku 32°C. Troszkę podejrzane.
Na przerwie natknęła się na roześmienych Bennettów i oczywiście Annę.
-Hej kujonku! Co tam?- zapytała przytulając Elsę. Była zmachana i rumiana.
-Co jest? - Anna zarumieniła się jeszcze bardziej a z wyglądu przypominała piwonnie.
-Czy ona się czerwieni? Oj chyba już przeczuwam o co chodzi.- jeśli Anna tak się zachowuje czyli robi się wyjątkowo nieśmiała, to oznaczać może tylko jedno...
-Poznała naszego ukochanego Kristoffa.- wtrącił jeszcze śmiejący się Jamie.
-Kiedy ty zostałaś przeniesiona, to zgadnij kto usiadł koło naszej rudej.- powiedziała Sophie.
-Powiedzmy, że dzisiaj nasz Kristoff był w istnie szampańskim humorze, a jego oczy ciekawie rozszeżone. Raz się bałem, że zaraz mu wypadną.- parskną Jamie.
-Hej idziemy na stołówkę, podobno Jack ma jakieś ciekawe plany na jutro.- Elsa mimowolnie się uśmiechnęła i pokiwała głową. Anna rzuciła jej podejrzliwe spojrzenie i tylko wzruszyła ramionami.
-Siemka.- rzucił na powitanie wszystkim. Byli już wszyscy oprócz białowłosego. Mimowolnie Elsa poczuła coś dziwnego. Nie mogło to być chyba rozczarowanie?
-Hej Elso, podobno cię przenieśli?- rzucił wesoło Billi.
-Tak.- odpowiedziała uśmiechem i zabrała się za swoje jedzenie. Nie miała na nie ochoty, ale nie chciała się zachowywać dziwnie.
-Ej podobno Jack znów sobie nachlapał u Conorsa.- rzucił kąśliwie James.- Pewnie znów się chcę wymigać od basenu.- uśmichną się szyderczo. Ale nagle za nim pojawił się Jack i odsuną jego krzesło. Zaskoczony chłopak spadł na ziemie z trzaskiem, a cała stołówka zapełniła się śmiechem.
-Oj. Przepraszam James. Nie widziałem cię.- dalej się uśmiechając wzią krzesło i dosuną się do Jamiego.
-Frost. Odpłacę się na treningu.- zagroził James, a jego oczy świeciły wściekłością i zwiastowały kłopoty.
-Jasne. Co zrobisz? W sporcie mnie nie pokonasz, a raszej krzesła mi teraz nie zabierzesz.- rzucił po prostu mrożąc go wzrokiem.
-Niby najlepszy, a na basen nie chodzisz.- wstał szybko i wskazał na niego oskarżycielsko.- Ciekawe czemu?
-No wiesz boję się o moje włosy. Chlor kiepsko im sprzyja.- przyłożył dłonie do ust udając przerażenie.- A co jeśli zrobią się białe?- Jamie tak i wszyscy parskneli śmiechem.
James jeszcze stał tak czerwieniąc się ze złości, gdy nagle nadszedł jakiś chłopak. Miał ładne zielone oczy i jasne włosy, wyglądał podobnie do Sophie, ale był o wiele wyższy i muskularniejszy.
-Co jest?- popatrzył po wszystkich z osobna i poją bez wstępnych wyjaśnień. Zapewne nie są nowością w tej paczce.-A ha. Jak widzę twoje pięć minut wciąż trwa Jack.
-U mnie czas nie gra roli.- Elsa znów to poczuła. Dziwny i zarazem poważny ton głosu. Jamie uśmiechną się krzywo, a razem z nim Sophie.
Chłopak uśmiechną się promiennie do Anny, a ona znów się rumienią spóściła wzrok. Elsa się uśmiechnąła i zrobiła miejsce koło siostry. Zrozumiała od razu, że jeden chłopak mógłby zmienić jej siostrę w buraka już dwa razy dzisiejszego dnia.
Kristoff według Elsy sprawiał dobre pierwsze wrażenie. Przystojny, uśmiechnięty i miły, oby miał dużo energii i cierpliwości z Anną.
Anna rzuciła jej mordercze spojrzenie, ale ona tylko ugryzła od niechcenia jabłko uśmiechając się niewinnie, robiąc do tego maślane oczka.
Chłopak widząc wolne miejsce usiadł, a Anna rzuciła bezgłośnie coś jak wyglądało jak ,,Udław się''.Elsa zaśmiała się i przeniosła wzrok.
Znieruchomiała. Jack przyglądał jej się tajemniczym wzrokiem z lekkim uśmieszkiem. Elsa zarumieniła się ukrywając twarz we włosach,ale mogła przysiądz, że usłyszała jak się śmieje.
Elsa przeżyła kolejne godziny siedzenia z Jackie nierumieniąc się...zbyt bardzo, ale wciąż czuła jego spojrzenie na sobie. Sama nie miała odwagi się zapytać o nurtujące ją sprawy. Przy nim i jego śnieżnobiałym uśmiechu nie mogła wykrztusić zdania i do tego robiła się czerwona. Tym razem żałowała, że jest tak blada i widać jej rumieńce spowodowane najmiejeszym jego chichotem lub przenikliwym spojrzeniem.
-Będziesz mnie ignorować?- zapytał niespodziewanie na ostatniej lekcji angielskiego.
Elsa zesztywiała i musiała na niego popatrzeć. Znów się do niej przybliżył i stykali się nogami pod ławką. Nawet najmniejszy z nim kontakt wywołał u niej kolejny czerwony ślad na policzkach, sprawiając, że płonęły żywym ogniem.
-Już lepiej. Ładnie ci gdy się rumienisz.- jego ręka ledwo drgnęła, ale Elsa miała wrażnie, że miał zamiar ją pogłaskać. Znów uczucie żalu wypełniło jej serce. Nie chciała aby siedział od niej tak daleko. Chciała by był wciaż tak blisko mimo iż traciła resztki godności robiąc się czerwona. Zapragnęła, aby Jack się przed nią otworzył. Od paru dni miała wrarzenie, że on skrywa tu wielką tajemnicę, co dawało Elsie do myślenia.
Może nie jestem jedyna, z mrocznym sekretem...
Ta myśl wywołała u niej uśmiech na twarzy i tym razem przeniosła na niego zdeterminowane spojrzenie.
Wciąż się do niej uśmiechał i prześwietlał jakby wyczuł, jakie zachodzą w niej zmiany. Uniósł pytająco brew i Elsa znów miała ochotę go dogłębnie poznać.
-Umówmy się, okej?- zapytała.
-Wiesz wiele dziewczyn chcę się ze mną umawiać, ale raczej wątpię, że ty byś chciała.- Elsie zakręciło się w głowie.
-Czekaj... Nie o to mi chodziło. Chciałam zawrzeć pewien układ. Czekaj. Dlaczego nie chciałabym się z tobą umuwić w tym sensie.- uśmiechną się, ale była pewna że zobaczyła ból w jego oczach, które teraz zmieniły się w srebrne smutne tarcze.
-Nie jestem zbyt dobrym chłopcem Elso, a ty nie powinnaś wchodzić do mojego świata.- zamrugała gwałtownie.
-Ale ja chcę. Chcę cię poznać, Jack. Jesteś inny niż inni i to mnie ciekawi.- zrobił dziwny grymas i spuścił wzrok. Elsa zawstydziła się, że do tego doprowadziła.
Chciała go pocieszyć i chwyciła jego opartą na ławce rękę.
Momentalnie ją zabrał, ale Elsa wciąż nie wiedziała co się przed chwilą stało.
Poczuła przyjemny dreszcz zimna przenikający skórę jej dłoni. Ale nie to było dziwne.
-Twoja ręka. Jest zimna...- popatrzyła na niego, a on odsuną się od niej i zacisną mocno pięści opuściwszy je luźno przy ciele. Zawsze siadał luźno, ale teraz siedział cały napięty, z zaciśniętymi szczękami i gniewnym wzrokiem.
-Jack...-nie dokończyła, bo w tej chwili zadzwonił dzwonek, a on zerwał się z krzesła tak szybko i gwałtownie, że Elsa niemal zsunęła się ze swojego miejsca.
Znów to poczuła...chłodny i zimny podmuch, który poczuli też inni uczniowie i powstał, gdy zdenerwowany czymś Jack wybiegł jak burza z klasy.
Elsa teraz była całkiem pewna, że już tego nie zostawi. Wszystko nie miało sensu i tylko parę osób mogło znać odpowiedzi na jej pytania.
Zerwała się i pierwszy raz nie przejmując się wzrokiem innych oraz jej mocami biegła przez korytarz mając jeden cel. Spotkać za wszelką cenę Bennettów, lub Jacka.
Bardziej liczyła na pierwszą opcję, bo takiego Jacka jeszcze raczej nikt nie widział.
Przez ten jeden gest, dotknięcie zmienił się z roześmianego aroganckiego chłopaka w napiętą strunę. Elsa wiedziała, że Bennettowie wiedzieli coś o Jacku. Razem tkwili w tej tajemnicy, którą Elsa nie zostawi tak łatwo.
Wbiegła na już zatłoczony po zajęciach parking i rozczarowana nie zauważyła Bennettów.
Dostrzegła kilka osób z paczki i Annę rozmawiającą z Kristoffem. Podeszła do nich próbując zachować normalną minę, chociaż w środku cała drżała. Spojrzenie Jacka jego napięcie i ucieczka... To wszystko spowodowała ona, ledwie muskając jego dłoń.
-Hejka. Cześć. Nie przedstawiłam sie wcześniej. Elsa siostra Anny.- podeszła do dwójki, a Anna nerwowo założyła luźny kosmyk za ucho. Kristoff był mniej zestresowany i bardziej otwarty.
-Siemka. To ty zrobiłaś mi miejsce na stołówce.- uśmiechną się i błysną bielą zębów.
-Także w ławce.- powiedziała, siląc się na uśmiech. Może gdyby nie siedziała dziś w ławce z Jackiem było by lepiej. Nie! Musiała to zrobić. Chcę się dowiedzieć tej prawdy, mimo iż Jack mówił, że nie powinna wchodzić do jego świata.
-A no tak. Podobno cię przenieśli i siedzisz teraz z Jackiem. Fajny z niego gość.- Elsa skrzywiła się na przedostatnią uwagę, ale spróbowała trwać w kamiennej twarzy.
-Tak, a co? Mówił ci coś?-zapytała zmieszana.
-Ej. Siedzisz na zajęciach z Jackiem Frostem. Cała szkoła o was mówi. -wtrąciła się Anna widocznie zadowolona wyczynem siostry.
-Mam być zazdrosny. Jack jest spoko, ale ja też jestem fajny.-odwrócił się do Anny i obdarzył ją udawanym urażonym uśmiechem.
-Nie nie musisz. Elso pozwolisz, że Kristoff odprowadzi nas do domu. Obiecałam, że dam mu się wykazać. Podobno jest taki fajny.- trąciła go zadziornie ramieniem, a on uśmechną się dumnie.
-Ej widzieliście Jacka?- zapytała Elsa z nieskrywanym nerwowym tikiem. Zaczęła znów ogrzewać zmarznięte stresem dłonie.
-Chyba tak. Ale radzę ci, abyś go nie ganiała. Coś nie był w chumorze. Nie wiem o co chodziło, ale kilka minut temu krzyczał na Bennettów.- Elsa wiedziała już w jakiej sprawie. Musiała ich znaleźdź.
-Powiesz gdzie?- zapytała spoglądając na niego błagalnie.
-Elso, to było już dawno,a Jack w takich chwilach, nie bywa w przyjaznych stronach miasteczka. Uwierz.
-W jakich miejscach?- zapytała Anna.
-No wiesz. Każdy wie, że Jack lubi kłopoty i w złych chwilach włóczy się po zachodniej stronie miasta, a tam nie jest tak kolorowo jak tu. To biedna dzielnica i do tego przy lesie. Inaczej jest jak jesteś w grupie, ale samemu...trochę niebezpieczne- pokręcił głową.
-Dzięki. Anna ja jeszcze zostanę w szkolę. Wiesz rozszeżona grupa ma więcej lekcji do odrobienia. Wrócę sama.- było to kłamstwem w szczere oczy swojej siostry, ale Elsa była teraz zbyt zdeterminowana by się poddać.
-Jasnę, ale kto zrobi mi obiad?- zapytała udając obrażoną.
-Ja. Miałem pokazać, że jestem fajny. Pamiętasz?- odezwał się zaoferowany Kristoff. Annie zaświeciły aię oczy, ale udała obojętną.
-Ale ja mam totalny bałagan w pokoju. Dobra ale masz wstęp tylko do kuchni i salonu.
-A darujesz mi przedpokuj, czy muszę wejść oknem kuchennym?- zapytał zadziornie.
-Hym. No dobrze. To pa.- zwróciła sie do siostry i już poszła w stronę przeciwną, dokad zamierzała udać się Elsa.
Może był to głupi pomysł, może nawet ryzykowny czyli sprzeczny z jej naturą, ale nie zamierzała zrezygnować. Nie kiedy jest tak blisko prawdy, o tajemniczym chłopaku, który jest po zachodniej stronie miasta i tam ma zamiar się udać.
O.o łaaaaa ciekawe o co chodzi? Znowu mam smaka na cd czyli jak zawsze. :) Robi się jeszcze ciekawiej
OdpowiedzUsuńPostaram robic ci tego smaka częściej. Jeszcze dziś napiszę nexta.
UsuńLodo buziaki!
Ciekawe co się tam wydarzy O.o
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Relacje Jacka i Elsy trochę przypominają mi relacje Belli i Edwarda ze Zmierzchu ^.^
Anna
Tak... Ja tylko czytałam książkę i oglądałam film i mi się spodobał. Może trochę. Postaram się wam pokazać, że to jednak ich własna historia.
UsuńMiło, że ci się podoba. Obiecałam już, że jeszcze dziś napiszę nexta.
Więc trzymaj kciuki.
Lodo buziaki!
Wiadomo, że ich własna. To tylko takie skojarzenie ;-)
UsuńTrzymam i czekam!
Anna
Wiem, ale trafne podobieństwo. Hym... I tak górę weźmie ich historia. Dzięki, że trzymasz kciuki, a rozdział już czeka.
UsuńZimnego czytania!
Zgadzam się z Anną już od pierwszego rozdziału miałam to samo wrażenie :) ale to fajne ot taka nowa mroźna saga ;) no i Kristoff - sama słodycz :)
OdpowiedzUsuńRozdział superrr już chcę next'a! Teraz! W tej chwili, bo oszaleję!
Dla ciebie postaram się napisać jeszcze dzisiaj. Już biorę się do pracy.
UsuńMroźne całuski i trzymaj kciuki.
Dla mnie?! :O dziękuje jesteś Kochana :D już nie mogę się doczekać! <3 weny, weny niech powali nas na kolana! :D
UsuńGotowy do przeczytania. Oby się spodobał. Dałam tam trochę wyjasnień, ale też trochę chętki na więcej...
UsuńMiłego czytania.
Biedny Jack :'(
OdpowiedzUsuńSzkoda też Elsy, myśli, że to jej wina, ale przecież to nieprawda. :((
Idę czytać next :*