Jack zaśmiewał się jeszcze z jej otępienia po cmoknięciu w czoło, a Elsa śmiejąc się równie głośno szturchała go łokciem w bok. Za każdym razem gdy wybuchał następnym napadem śmiechu po wylądowaniu, Elsa rumieniła się, a ognień w jej policzkach przenosił się dalej na jej ciało.
Nie chciała się przyznać, ale bardzo pragnęła, żeby Jack zrobił to ponownie.
By ponownie przyłożył swoje cudowne usta do jej skóry. By jeszcze raz ją objął i przyciągną do siebie w czułym geście, ale podejrzewała, że będzie musiała na to trochę poczekać.
Widziała, że po tylu latach, jednak hamował swoje uczucia do dziewczyn. Zaczynała podejrzewać od czego wzięła się jego ksywka.
Ice- lód.
Nigdy by nie pomyślała, że tak pełny życia chłopak, jak Jack może mieć takie przezwisko, ale im dalej brnęła w jego przeszłość, tym więcej łączyło się i składało w pełną całość.
Jack nie miał łatwego i przyjemnego życia.
Jakby ona się czuła ze świadomością, że nikt ją nie widzi? Co by zrobiła, jakby się obudziła na jego miejscu bez pamięci, została niewidzialną i pozostawioną z nieśmiertelnym życiem z panowaniem nad żywiołem, który ją zabił?
Gdy wsłuchiwała się w jego przeszłość wyczuła ból w jego słowach.
Bolało ją to tak samo jak jego. Nękana poczuciem winy nie wiedziała, czy nadal chcę go męczyć pytaniami.
Widocznie jego świat nie był lekki i tak przyjemny jak myślała. Na początku, gdy opowiadał o nieśmiertelności i całkowitym panowaniu nad taką samą mocą jak jej, uważała za coś niesamowitego. Przypomniały jej się te różne opowiadania o superbohaterach, ratujących świat i zyskujących miłość u ratowanych przez nich dziewczyn.
Znów zarumieniła się na tą myśl.
Ale on był taką nierealną postacią z książek czy filmów i faktycznie ją ratował.
Ile razy opanowywał jej wybuchy mocy? Ile razy był przy niej gdy czuła, że traci kontrolę?
Naprawdę czuła się jak dziewczyna w opałach ratowana przez tajemniczego rycerza na białym koniu, przybywającym jej na ratunek.
Ale teraz gdy się zastanawiała trochę głębiej dostrzegała, że Jack ma swoje własne problemy.
Niby wesoły i radosny skrywał głęboko w sobie lód w sercu. Nie myślała tak wcześniej o nim, ale im bardziej go poznawała tym wiedziała, że to poczucie jest prawdziwe.
Gdy dotarli na podwórko Jacka, wcześniej nacierając się magicznym śnieżkami, które były często wielkości kuli do kręgli, a w przypadku Jacka prawdziwej lawiny śnieżnej, byli cali mokszy i zdyszani.
Elsa jeszcze nigdy tak głośno się nie śmiała. Czuła, że po tylu latach strachu i ukrywania się ze swoimi mocami poczuła gigantyczną ulgę, jakby ktoś ściągał jej powoli ogromny ciężar z barków.
Jack także się rozweselił i zapomniał o przykrej przywołanej dzisiaj wizji przeszłości.
Znów oczy błyszczały mu błękitem, a szeroki uśmiech nie znikał mu od dłuższego czasu z twarzy.
Elsa także się uśmiechała. Mimo iż byłą cała w śniegu i czuła, że jest cała przemoczona, wciąż by się śmiała.
Nawet gdy była mała i w pełni nieświadoma swojej mocy, bawiąc się z Anną tak bardzo się nie relaksowała. Zawsze miała w sobie poczucie opanowania i ciągłej powagi.
Przy Jacku mogła o tym zapomnieć. Przy nim czuła się całkowicie normalna, nie jak dziwadło, które mogłoby posłać z odmrożeniami trzeciego stopnia przyjaciół do szpitala.
Gdy stanęli na ganku przed jego drzwiami, Elsa próbowała pozbyć się wody z włosów, która już zamroziła się tworząc małe kryształki. Trudziła się z nimi zbyt długo, a po chwili usłyszała zniecierpliwione westchnięcie chłopaka.
Jack tylko pstryknął palcami, a cały śnieg, woda i lód, jakby zebrały się wokół jego dłoni w formie niebieskiej jaśniejącej śnieżynki.
Uśmiechnął się i po chwili wizja się rozwiała, jakby przez silniejszy podmuch wiatru, w świecący błękitny pył.
Elsa wpatrywała się chwilę w pustą już rękę Jacka i dopiero po chwili uświadomiła sobie, że ma otwarte usta. Opanowując się, uśmiechnęła się przenosząc wzrok na chłopaka.
-Musisz mnie tego nauczyć.- Jack parskną śmiechem, otrzepując sztucznie dłonie.
-Jasne. Ale najpierw coś łatwiejszego księżniczko. - przeszedł koło niej otwierając drzwi do środka. Elsa wzięła głęboki wdech i ruszyła za nim.
Mogła by się już przyzwyczaić do tego pięknego zapachu wypełniającego dom Jacka i tak bardzo przypominając jego woń. Ale podejrzewała, że za każdym razem, gdy wyczuję ten słodki zapach na Jacku będzie się szeroko uśmiechać.
Jack znów wziął od niej kurtkę i tym razem zaprowadził na górę swojego domu. Elsa uśmiechała się w duchu na wizję poznania dalszych sekretów jego i jego wspaniałego domu.
Gdy chciała już ruszyć pięknie oświetlonymi, drewnianymi schodkami w górę, Jack chwycił ją biorąc na ręce i po prostu frunąc.
Elsa zaskoczona pisnęła na co Jack jak zwykle zaśmiał się ciepło. Gdy postawił ją na górze, Elsa lekko się zachwiała. Chłopak uratował ją od bliskiego spotkania z ciemnobrązowymi panelami podłogi, podtrzymując w tali i przyciągając do swojego boku.
Uśmiechnęła się z wdzięcznością i po chwili zyskała pełną równowagę.
-Musisz mnie następnym razem ostrzec, że będziesz chciał mnie porywać.- Zaśmiał się serdecznie.
-Będziesz się musiała przyzwyczaić, bo porywanie cię, stało się górującą rzeczą na mojej liście ulubionych czynności.- jego uśmiech stał się bardziej szelmowski, który mógłby podbić serce nie jednej dziewczyny, lub pozbawić ją przytomności.
-Może, ale mój żołądek, tak łatwo nie ulegnie twojemu urokowi.- Jack uśmiechał się przesuwając leniwy wzrok po jej ciele.
Elsa poczuła płomyki rumieńca tańczącego jej po policzkach, ale Jack dalej jej się przyglądał.
-Postaram się oczarować w tobie wszystko, Elso.- Uśmiechnął się, a jego oczy dziwnie pociemniały. Nie były srebrne, ani błękitne, ale jakby coś pomiędzy tymi barwami.
Tak jakby te dwa połączyły się tworząc kolejną nieznaną nikomu parę niezwykłych odcieni.
Po chwili Jack krząkną i ruszył w stronę lekko uchylonych drzwi. Elsa dopiero po chwili ruszyła za nim. Wciąż myślała o jego oczach i słowach.
Gdy weszła do środka od razu wiedziała, że ten pokój nie jest dla każdego. Jest on pełny magii i łączy się z niezwykłą postacią Jacka.
Od początku wiedziała, że ten dom nie może być takie jak inne, ale ten pokój przeszedł jej nawiększe i najśmielsze oczekiwania.
-To jest mój pokój. Nic takiego.- powiedział Jack. Elsa nie mogła zrozumieć dlaczego twierdzi, że to miejsce to nic takiego.
Taka magiczna i zaczarowana błahostka, którą można zmyć machnięciem ręki. O nie!
Był to przestronny i pełen światła pokój. Jego ściany były w delikatnym odcieniu błękitu przypominając jasne płatki w zimie. Sufit był jakby żywym obrazem nieba, z którego magicznym sposobem prószył śnieg, ale gdy dochodził do przeciętnej wysokości człowieka znikał i nie osiadał na podłodze i meblach.
Przedmioty były tutaj bardzo nietypowe, jak na pokój nastolatka. Ale Jack od kilku wieków nim był i zapewne dawno z tego wyrósł lub się po prostu znudził.
Gdy wchodziło się do środka czuć było, jakby zapach świeżego powietrza i lekką zimną temperaturę. Wchodząc dalej ciemnobrązowe panele zmieniały się w biały puszysty dywan przypominając zbierający się śnieg.
Po lewej stronie stało małe jasno drewniane biurko, którego powierzchnia przypominała Elsie, pokazaną wcześniej laskę Jacka. Pokrywał ją lśniący szron, który zdawał się jaśnieć gdy Jack przeszedł koło niego.
Dalej była stała biała kanapa zwrócona w stronę szerokiego okna z drogą na balkon.
Po drugiej stronie stało wielkie łoże, które było nienagannie posłane i zaścielone. Wojskowi mogli by być z niego dumni po rutynowej kontroli w koszarach. Koło niego znajdowała się gigantyczna biblioteczka wypełniona starymi księgami. Niektóre wyglądały na bardzo poniszczone i tknięte nieubłaganym czasem, a inne były elegancko oprawione w skórzane okładki. Na każdej widniały piękne złote napisy. Jedną z półek zajmowały nietypowe zdjęcia.
Jedne były bardzo niewyraźne i stare, inne czarno-białe, a kolejne już w kolorze i o wiele nowsze.
Zafascynowana podeszła bliżej i zobaczyła Jacka.
Wyglądał dokładnie tak samo, ale był jakby bardziej rozbawiony, jakby młodszy.
Stał koło pewnej dwójki, obejmując ich ramionami i uśmiechając się beztrosko.
Jednym z nich była dziewczyna, a drugą osobą był chłopak.
Nie mogła stwierdzić dokładnych szczegółów, bo zdjęcie należało do tych starszych i gorzej zachowanych. Ale bez trudu stwierdziła, że owa dziewczyna po lewej stronie Jacka była bardzo piękna. Jasne włosy spływały jej kaskadami, przerzucone na jedno ramię. Twarz miała piękną i radosną. Oczy duże i przyciągające pełne usta robiły z niej prawdziwą piękność.
Chłopak miał długie ciemne włosy, nachodzące delikatnie na oczy.
Był krzepki i muskularny, ale resztę skrywało zniszczone zdjęcie.
-To moi przyjaciele. Reszta wybranych, tak jak ja.- Elsa niemal podskoczyła, gdy Jack po cichu staną koło niej wpatrując się w zdjęcie. Uśmiechną się lekko, ale coś jeszcze kryło się w jego twarzy.
-Gdy nie byłem jeszcze strażnikiem i wędrowałem po świecie natknąłem się na nich. Byli tacy sami jak ja. Umarli w słusznej sprawie i dostając drugą szansę wykazania się w tej wojnie.- westchną i przeszedł dalej w stronę wejścia na balkon.
Elsa miała ochotę pozostać i przejrzeć resztę zdjęć, ale chęć pójścia za Jackiem była silniejsza.
Ruszyła dalej puchowym dywanem i wyszła przez przejście na świeże i chłodne powietrze.
Na horyzoncie powyżej zasypanych bielą koron drzew słońce po woli zniżało się do zajścia.
Niebo już lekko pociemniało ustępując występującym pow woli lekkiemu różu i fioletowi.
Jack stał wsparty rękoma o barierkę wpatrzony w dół.
Był piękny.
Lekko zgarbiona pozycja jego ciała ujawniała napięte i rysujące się pod luźnym materiałem bluzki mięśnie. Jego białe włosy w całkowitym, ale cudownym nieładzie w tym świetle stawały się niemal srebrne.
W jego postawie było pewne napięcie.
Elsa podeszła do niego opierając się podobnie koło niego i wbijając wzrok w zachodzące słońce. Już znikało za gęstwiną, ale pozostawiało jaśniejący złoty blask.
Przeniosła wzrok na Jacka, który znów się jej przyglądał.
-Wciąż tu jesteś.- stwierdził. Elsa skrzywiła się nie rozumiejąc tonu jego głosu. Jakby nie mógł uwierzyć, że jest koło niego.
Przybliżyła się bardziej niby nieświadomie jeżdżąc palcem po jego dłoni.
-A dlaczego miało by mnie tu nie być?- zapytała wpatrując się w jego twarz. Zamrugał kilkakrotnie swoimi gęstymi rzęsami i nachylił się do niej bliżej.
-Nie przeraża cię to wszystko?- zapytał unosząc brew. Elsa uśmiechnęła się smutno.
-Nie. Obawiam, że to ty się boisz pokazać prawdziwego siebie komuś innemu.- Jack westchną i spuścił wzrok.
-Elso. Ty masz jakąś przyszłość. Możesz pójść dalej. Masz tyle możliwości, a ja stoję w miejscu. Jestem i już na zawsze pozostanę w wiecznej wojnie. Jak mogę się przed tobą otworzyć skoro ty za kilkadziesiąt lat odejdziesz. Już teraz się boję Elso. Ale tego, że wiem jak to się wszystko skończy.- popatrzył jej głęboko w oczy.
-Ja cię stracę.- Elsa zamrugała szybko, zaskoczona.
-Już teraz Elso czuję do ciebie coś co w przyszłości będzie mnie powoli niszczyć. Po twoim odejściu, będę żył dalej, ale nie tak jak kiedyś. Będę wstawał ze świadomością, że jak głupi otworzyłem swe serce na uczucie przed którym od tak dawna się bronię. Ja się... boję. Ale nie tego o czym myślisz.- Elsa nie wiedziała co powiedzieć.
On miał racje. Jest tylko śmiertelniczką nawet jeśli ma niezwykły i taki sam dar co on, to zawsze Jack będzie nieśmiertelny.
Gdyby im się jednak udało, ona po kilkudziesięciu latach zestarzała się by, a on pozostał by młody.
Poczuła gorycz i beznadziejność tej sytuacji.
Ale z drugiej strony, czuła coś znacznie potężniejszego od obaw przyszłości.
Teraz wiedziała dokładnie co to jest. Poczuła, że nigdy nie bezie na to tak gotowa jak teraz.
Przybliżyła się do niego jeszcze bardziej, tak że teraz niemal stykali się nosami.
-Proszę...- powiedziała cicho. Zdziwiony jej słowami zmarszczył brwi.
-Co co mnie prosisz?- zapytał. Elsa spuściła wzrok i poczuła gorąc w policzkach.
-Proszę cię o to ryzyko. Chcę tego. Ja...- nie skończyła, bo Jack nachylił się do niej do końca delikatnie muskając jej wargi swoimi. Elsa poczuła się jakby ktoś potraktował ją paralizatorem.
Najpierw zaskoczona, ale ten impuls był jak początek pełnego i nieświadomego już przepływu prądu.
Pogłębiła pocałunek, a on przyciągną ją bliżej do siebie. Czuła jak jego silne ręce obejmują ją delikatnie w tali, jakby była dla niego zbyt krucha.
Odniosła to jak wyzwanie.
Zarzuciła swoje dłonie na jego szyję i jakby poczuła, że miedzy pocałunkami Jack się śmieje.
Chyba zrozumiał i jego pocałunki jak i objęcia stały się bardziej namiętne i mocniejsze.
Gdy odsunęli się od siebie by zaczerpnąć tchu oboje szybko oddychali i patrzyli na siebie z uśmiechem.
-Chodziło ci o to ryzyko?- zapytał łobuzersko, łapiąc ją mocniej w tali i przysuwając do siebie, że nie dzieliła ich już żadna wolna przestrzeń.
Elsa uśmiechnęła się i już nieczuła się onieśmielona. Czuła, że mogła by wykrzyczeć całemu światu, że jest najszczęśliwszym dziwolągiem na świecie.
Przejechała dłonią po jego policzku, uśmiechając się szerzej.
-Coś w tym rodzaju.- zaśmiał się, przytulając ją do siebie.
-Czuję, że w przyszłości będę tego żałował.- mruknął, ale nie rozluźnił uścisku.
-Tego, że mnie pocałowałeś?- zapytała. Poczuła jak się śmieje.
-Nie. Tego nigdy nie będę żałował, księżniczko.- wypuścił ją z objęć, ale po chwili złapał ją za rękę.
-Chodźmy, bo Anna mnie i ciebie zabiję, jak nie wrócisz do domu przed wieczorem.- Elsa znała
możliwości swojej siostry i fakt, że uciekła nagle ze stołówki nic jej nie mówiąc, może pewnie jej się nie spodobać.
Bała się na samą myśl, że teraz jej siostra drukuję zdjęcie Elsy i oblepia całe miasto.
-Tak. Masz rację.- zaśmiał się i nachylił.
-Uprzedzam, że cię porywam.- Elsa nie zrozumiała z początku, o co mu chodzi, ale gdy poczuła mocne szarpnięcie i mocne powiewy wiatru zrozumiała bez zbędnych pytań.
Jack tym razem leciał spokojniej, przytulając ją bardziej swobodnie i czule do siebie. Wciąż się łobuzersko uśmiechał, a oczy w blasku zachodzącego słońca jaśniały.
-Nie powiedziałeś mi, czego będziesz w przyszłości żałował.- powiedziała bez namysłu, ale wolała nie zważać na to, że zaraz ją zostawi. Jego uśmiech się pogłębił.
-Że nie zrobiłem tego wcześniej...
Oooo, proszę niech ktoś da mi chusteczkę! <3<3<3 ~_~
OdpowiedzUsuńZakochałam się w tym Jack'u! ^_^ w tej opowieści... jest NIESAMOWITA!!!!!!!!!!!
I ten pocałunek :3 już nie mogę się doczekać co będzie dalej.
ps. bardzo mi się podobają te wstawki z reala :) o i jeszcze coś jak tylko słyszę nr1 z Twojej playlisty w radiu czy gdziekolwiek to od razu myślę o tym opowiadaniu i przeżywam je od nowa ^_~
Dziękuje <3<3<3
-LunaMoon-
Haha.. Dzięki, właśnie dlatego założyłam tego drugiego bloga, żeby był trochę bardziej zbliżony do naszego świata.
UsuńPozdrawiam z mrozkiem!!
Popłakałam się PO PROSTU PRZEZ TO OPOWIADANIE Ten pocałunek <<<<<<<<<<<<<33333333333 no niestety Elsa śmiertelniczka a Jack nie...
OdpowiedzUsuńkońcowe słowa.... te słowa to magia a ty mnie nią uwięziłaś w sidłach tego opowiadania... Szkoda że tak nie ma w prawdziwym życiu. .. kocham cię i to opowiadanie naj naj skąd ty bierzesz weny na to opowiadanie i pomysły? ? Zazdro tylko
A wiesz to jak mówiłaś. Po prostu magia!
UsuńNie płacz... Masz chusteczkę, bo już tworzę nexta!
Też jest to trochę niesprawiedliwe, bo to tylko na blogu takie nieziemskie sceny i też szkoda, że nie w naszym realu.
Ale trudno!
Dziękuję ci i mroźnie całuję!
Musiałam odczekać kilka minut po przeczytaniu, żeby ochłonąć z wrażeń. To jest po prostu wybitne! Te ich relacje, ten Jack, ten pocałunek... CAŁY TEN ROZDZIAŁ! W niektórych momentach myślałam, że serce mi żebra połamie, tak szybko biło z emocji. Masz ogromny talent, twoje opowiadanie robi piorunujące wrażenie! Wena koniecznie musi być z tobą w jak największych ilościach, bo już nie mogę doczekać się nexta. Myślałaś o pisaniu książek w przyszłości? Kupiłabym każdą!
OdpowiedzUsuńJa w stu procentach zgadzam się z Anną i dołączam do jej komentarza.To było piękne.I czuję,że na początku nie znałam Jacka,a teraz tak jakby mnie olśniło!
UsuńTeż czekam na ksiązkę Twojego autorstwa :) Masz wybitny talent, nie zmarnuj tego! Bestseller murowany :D
UsuńOch... Dziękuję wam. No nie wiem. Czy napisać książkę?
UsuńHaha. Wystarczy mi na razie blog na rozładowanie mojej szalonej fantazji!
Dziękuję wam, ale będę pamiętać do kogo wysłać w razie czego pierwsze egzemplarze.
Całuję z przymrozkiem!
Piękne :') po prostu łzy same się leją... :')
OdpowiedzUsuńDołączam się do komów z góry i pytań...
Oby Elsa w jakiś magiczny sposób stała się nieśmiertelna bo Jack serio ją straci za te kilkadziesiąt lat i się załamie...
O tego to już nie zdradzę, ale powiem... Będzie się działo!!
UsuńBoszzzzz ale to jest słodkieeee!!! I Jack<3 to jednak on boi się zaangazżować, a nie Elsa jak mogłoby się na początku wydawać ^0^ To Jack się boi, boi się, że ją prędzej czy pòźniej straci, albo że Elsa go zrani, albo że on ją narazi na niebezpieczeństwo !!! X_X a może już kiedyś związał się z jakąś dziewczyną ( np. tą ze zdjęcia) i cierpiał z tego powodu?
OdpowiedzUsuńAAAAA!!!!! nie wytrzymam żyjąc samymi domysłami X_X
Moja dusza krzyczy NEXT, NEXT!!!! :D
Właśnie o to mi chodziło. Na początku jest wrażenie, że to Elsa ma serce z lodu, ale jednak nie. To Jack.
UsuńPrzez jego nieśmiertelność i przeżycia, które będą się napominały w późniejszych rozdziałach zamkną się i niestety skuł swe serce.
Może Elsa jednak jakoś mu pomoże...
Całuski!!!
Musi mu pomòc i to koniecznie biedny Jack! Tak teraz to oczywiste dlaczego wołają na niego Ice ~_~ Kurczę i znòw ryczę!!!
Usuńale Jack nie bòj nic Elsa Ci pomoże tylko jej na to pozwòl i nie odtrącaj tego uczucia!!!