niedziela, 22 lutego 2015

Rozdział 10 Niespokojne sny

Ciemność ogarnęła już całe miast, a burzowe chmury wisiały nad nim niczym nieustającą groźba, przepowiadająca potężną śnieżyce.
Tylko nieliczne światła przed domostwami mieszkańców i lamp ulicznych rozpraszały trochę tą ponurą atmosferę.
Elsa jednak czuła, że sama od środka aż promieniuje radością i szczęściem.
Czuła, że jej nogi są jak roztopione masło, które czuję, że już kończy swój żywot i zaraz na dobre się rozpuści.
Stała jeszcze trochę przed oświetlonym wejściem do domu, ale nie miała ochoty tam wchodzić.
Praktycznie powodów było sporo, ale dwa najważniejsze.
Po pierwsze oddała by wszystko aby teraz wciąż być z Jackiem.
Gdy spędziła z nim ten cudowny dzień nic innego się nie liczyło.
Jakby cały świat zniknął pozostawiając po sobie tylko magię i ich dwoje.
Pamiętała i wciąż czuła jego delikatnie, ale silne ręce, które obejmowały ją tak lekko i naturalnie, jakby była dla niego z kruchego szkła.
Faktycznie tak się czuła, gdy przyłożył usta do jej czoła, a później do jej warg.
Drugim i nie tak miłym powodem była Anna. Już widziała jej zagniewaną niemal purpurową twarz, która krzyczy na nią i karci gorzej od surowego rodzica.
Miała tylko szczęście, że nie używała kar cielesnych.
Jednak gdy tak stała przed swoimi drzwiami z wielką wyrytą śnieżynką w ciemnym drewnie, naprawdę chciała wejść i porozmawiać z siostrą.
Nigdy nie miała chłopaka i co najważniejsze nigdy się nie całowała.
Anna zdobywała to doświadczenie na sporej liczbie chłopaków, z którymi miała styczność przy przeprowadzkach.
Ale ona nie. Nigdy nie otworzyła się tak przed chłopakiem czując, że ją w pełni zaakceptuje.
Ale z Jackiem jest inaczej.
Czuję, że jest taki sam jak ona i jej moce są dla niego czymś mało istotnym.
Ale co najważniejsze polubił tą prawdziwą Else.
Przy nim nie udaje, że jest zwykłą zwariowaną nastolatką cieszącą się z zaliczonych chłopaków, imprez i wypitych drinków.
Westchnęła i przeklęła się w duchu za wspomnienie swojej odmienności.
Przyjechała delikatnie placami po oszronionym wzorze, gdy poczuła jakiś ukryty symbol i słowa.
Szybko i energicznie zdrapała grubą warstwę lodu i przed nią pojawiły się złote napisy ze znakiem.

* Arendelle czeka na Królową *

Pod mieniącym się złotym napisem znajdowała się taka sama śnieżynka co na drzwiach.
Elsa nie wiedziała czym jest Arendelle, ale najwidoczniej jakimś Państwem, które jeszcze jest pod rządami rodziny królewskiej.
Ale wciąż nie rozumiała dlaczego te słowa są wpisane na jej frontowych drzwiach.
Wzruszyła ramionami mając teraz ważniejsze rzeczy na głowie niż stare bazgroły.
Weszła po cichu do przedpokoju zaglądając do niego wciąż niepewnie.
Gdy przed nią ukazał się zagracony kartonami z przeprowadzki pokój odetchnęła z ulgą i weszła dalej.
Zamknęła drzwi na klucz i na zasuwę, zdejmując kurtkę i wieszając na starym wieszaku babci.
Gdy się odwróciła przed nią pojawiła się Anna z rozzłoszczoną miną, tupiąc nerwowo nogą.
Elsa z zaskoczenia krzyknęła lekko skacząc do góry. Przy lądowaniu prawie straciła równowagę i miała by nieprzyjemne lądowanie na kartonie z książkami mamy.

-Czy masz jakieś dobre wytłumaczenie na zostawienie mnie samej w szkole i na twoją ucieczkę, zanim poczujesz encyklopedię na swojej głowie? - Elsa już może wykluczyć Anne z grona dobrych rodziców, bo jej groźby co do encyklopedii wydawały się całkowicie poważne.
Przełknęła głośno ślinę czując tym samym, jak na jej policzki wychodzi rumieniec zwiastujący za chwilę poruszony temat.

-Przepraszam Anno, ale musiałam uciec. Prawie zamroziłam całą stołówkę i nie odmroziłam Cecyli tandetnego biustu.- Anna widocznie trochę się uspokoiła, bo jej purpurowa twarz, stała się już tylko lekkim odcieniem czerwieni.
Westchnęła, a jej nerwowa stopa przestała tupać o podłogę.

-Dobrze. Chodźmy chociaż do salonu i pogadajmy, dlaczego Cecyli zasłużyła sobie na mroźną operację plastyczną.

Tym razem to Elsa stała się nerwowa.
Musiała wyjaśnić większość Annie, swojej zwariowanej siostrze, która zaraz ze szczęścia, że Elsa się całowała połamie jej łóżko.
Siostry przeniosły się do pokoju Elsy, bo salon także był oblegany przez kolejne przysłane pudła.
Nie miały pieniędzy na wynajem firmy przewozowej więc została im poczta
Większość same zabrały, ale mniejsza ilość i tak teraz jest transportowana pocztą.
Anna usiadła na środku łóżka wyposażona już w ciepły sweter z reniferem, zrobionym przez babcię.
Ich babcia zawsze miała dziwne zwyczaje.
Zawsze na poczęstunek robiła cynamonowe ciasteczka lub dziwny krem który smakował cudownie ale był niebieski. I głównym daniem na obiad zawsze była ryba.
Jak były małe często pytały babcię dlaczego ciągle robi to samo.
Ona jednak uśmiechała się do nich i dotykała swojego złotego łańcuszka z małym płatkiem śniegu na szyi.

-Moje małe królewny. To jest wasze dziedzictwo. - Ale wtedy zazwyczaj wpadała zdenerwowana mama, patrząc ze złością na babcię.
Tak wyglądała ich rozmowa. Mimo iż babcia mówiła że ciastka i niebieski krem są ich dziedzictwem nie poznały przepisu. Nawet nie miały pojęcia jakim rodzajem jest podawana przez nią ryba. Niestety nigdy się tego już nie dowiedzą. Dziadek podobno zginą na morzu przy połowie karpi, a babcia umarła samotnie, jak starsza kobieta.
Elsa westchnęła smętnie na wspomnienia.
Bardzo żałowała , że na świecie pozostały tylko ona i Anna z ich rodziny. Teraz zostały same i musiały dalej wędrować i ukrywać dar Elsy. Ale od czasu gdy przyjechała z Anną do tego miasta czuła się lepiej. Nie wiedziała czy to przez wpływ Jacka, czy raczej przez samo to niezwykłe miejsce pobytu jej babci i dziadka.
Usiadła na przeciw siostry, która już miała normalną kremową twarz z udawaną poważną miną, ale jej błyszczące zielone oczy zdradzały podniecenie i zainteresowanie.

-No... Dalej. Musisz mi powiedzie co zrobiła Cecyli, że aż tak cię zezłościła.- Elsie powrócił nerwowy tik i przestała dłonie. W jej pokoju faktycznie było zimno, ale Anna nigdy się nie nabierze, że Elsie doskwiera chłód. Ona sama musiała nosić ciepłe bluzy lub swetry, by wytrzymać dłuższą rozmowę, ale dla Elsy chłód był czymś cudownym i kojącym.
Siostra uśmiechnęła się na ten widok.

-To musi być mocne. Już się denerwujesz.- wskazała głową na jej dłonie. Elsa momentalnie objęła się dłońmi, trzymając ręce na wodzy.

- Elso, wiesz, że mi możesz powiedzieć wszystko.- Elsa faktycznie kiedyś rozmawiała z Anną o wszystkim, ale teraz nie mogła.
Nie uzgodniła tego z Jackiem, więc nie mogła opowiedzieć Annie, o jej niesamowitym magicznym odkryciu jakim był Jack i jego świat.
Czuła się źle ze świadomością, że musi okłamać siostrę.
Już poczuła zżerające ją poczucie winy, które paliły ją jak kwas lub ogień.

-No bo wiesz. Powiedziałam ci, że Jack wie o moich zdolnościach.

-Wciąż się dziwię, że taki przystojniak ma trochę rozumu. No bo wiesz. Każde super ciacho ze szkoły w której chodziliśmy nie grzeszył bystrością i intelektem, ale on najwidoczniej jest inny.
Masz szczęście, że cię nie wydał.- Elsa uśmiechnęła się na wspomnienie Jacka z dzisiejszego spotkania.
W niczym nie przypominał tępego przystojniaczka zakochanego w sobie niczym Narcyz.
Był inny i to Elsa w nim uwielbiała.
Jego zmienność z zwariowanego i figlarnego chłopaka w poważnego i zdolnego do głębszego uczucia mężczyznę pokazywała, że ma wiele oblicz.
Jego obojętność nie wynikała z złych pobudek, ale strachu. Nie był normalnym nastolatkiem, bo wiedział, że każda dziewczyna z jaką się zwiąże, prędzej czy później się zestarzeje i umrze.
On i tak musiał by się ujawnić ukazując, że sam się nie starzeje i opuścić ją przed czasem.
Widocznie przerabiał zakochanie i złamane serce tyle razy, że stworzył tarczę z lodu przed swoim sercem.
Elsa wciąż się dziwiła, czemu ona?
Może tu chodzi o jej dar?

-Ziemia do Elsy ! Mam wysłać ekipę ratunkową by uratowała cię z twoich rozmyślań? -Anna pstrykała jej przed nosem palcami, uśmiechając się, ale widocznie zaciekawił ją ciąg dalszy.

-Na czym skończyłyśmy?- zapytała kilkakrotnie mrugając.

-Na tym, że przystojniaczek Jack tak ci się podoba, że jesteś zazdrosna o Cecyli.

-Co?!! To... Nie.. to Nie prawda!- Anna uśmiechnęła się zwycięsko klaszcząc w dłonie.

-Moja duża siostrzyczka wreszcie dorasta. Och, dumna jestem z ciebie. No już opowiadaj co z nim. Rozmawiała z nim? To dlatego się zdenerwowałaś?- Elsa ustąpiła  miejsce zaskoczenia na rzecz soczystego rumieńca na policzkach.

-Oooo. Ty się rumienisz! Wielka Królowa Lodu topnieje dla miejscowego przystojniaka. No już opowiadaj! - Elsa skurczyła się w sobie. Chciała już mieć tą rozmowę za sobą i położyć się spokojnie do łóżka, rozmyślając o Jacku.
Westchnęła, przybierając minę cierpiętnika i popatrzyła nieśmiało w zaciekawione oczy siostry.

-On mi dzisiaj pomógł. Zobaczył, że tracę kontrolę i wyprowadził mnie na zewnątrz.- Anna zrobiła gest ,,time off''.

-Czekaj. Czyli on się tobie przyglądał! Elsa to już połowa roboty z głowy. Czyli ty też nie jesteś mu widoczne obojętna. Łał!
Normalnie nas uratował przed kolejną przeprowadzką. Muszę mu podziękować. I co dalej? - Elsa uśmiechnęła się.

-Ooo! Czekaj. Wyszedł z tobą, ale ani ty ani on nie wróciliście!
 Ooooo!! Poszliście, nie pojechałaś gdzieś jego samochodem. Przyznaj! Byłaś z nim cały dzień!- Elsa zarumieniła się i przeniosła wzrok na okno.
Jej szyba była całkowicie pokryta szronem, ale gdy się lekko zmieniło percepcję widać było srebrne serduszko.
Uśmiechnęła się i zarumieniła.

-Tak byłam z nim...- tak jak Elsa przewidywała Anna z podniecenia wstała i zaczęła skakać po materacu pomimo głośnych protestów sprężyny. Piszczała przy tym, aż uszy odpadły i chowały się pod łóżko.

-Elsa ! Co z tobą?!- nim się spostrzegła, Anna pociągnęła ją za ręce, że prawie poleciała na komodę. Na szczęście Anna złapała ją w locie i zmusiła do wspólnego skakania.
Po chwili rozluźniła się i razem z siostrą śmiała się radośnie.
Gdy już zmęczone usiadły koło siebie wciąż dysząc z uśmiechami błogości na twarzach, Anna przysnęła się do siostry i oparła głowę na jej ramieniu.

-Jaki on jest?- szepnęła cicho.
 Elsa musiała się trochę zastanowić nad dobrą odpowiedzią. Nie wiedziała jak może streścić w paru zdaniach całkowity opis Jacka.

-Jest inny niż wszyscy, nawet niż ja. Mam wrażenie że jest dla mnie tajemnicą.
Chcę go poznać lepiej, bo jest zmienny. Raz radosny, ale także umie być poważny.
Jest po prostu...

-Cudowny?- dokończyła Anna. Elsa uśmiechnęła się pod nosem.

-No to słowo w pełni go nie opisuję, ale może być.- siostra zdjęła głowę z jej ramienia i po chwili, siadając na przeciw Elsy, spoglądała jej głęboko w oczy.

-Czuję coś, że to nie jest typowe zauroczenie miejscowym przystojniaczkiem, prawda?- Elsa nie musiała odpowiadać. Rumieniec, który wypłyną jej na twarz, mógł zdradzić najgłębsze tajemnice.
Anna pokiwała głową na znak, że rozumie.

-Elso, tylko, że martwię się o ciebie. To twoje pierwsze zakochanie i boję się, że ten biały palant może ci złamać serce.

-Nie. Jack nie jest taki.- Anna przewróciła oczami i posłała jej spojrzenie, które mówiło
,,niech ci będzie''.

-Ale lepiej niech uważa, bo jak coś źle zrobi, to będzie się musiał liczyć ze mną.
No dobra. Opowiadaj co robiliście u niego.- po skróconej i lekko zmienionej wersji wydarzeń i kilkakrotnym, przewidywanym przez Else, skakaniu Anny na jej biednym łóżku, siostra opuściła jej pokój, życząc udanych snów o Jacku.
Gdy została sama szybko się przygotowała do snu. Kiedy wreszcie położyła się w lekko cieplej pościeli, dopiero teraz poczuła zmęczenie dzisiejszego dnia.
Ale mimo tego czuła się wewnętrznie rozbudzona i wypełniona energią.
Jednak po chwili zasnęła i jej sny dotyczyły Jacka, ale także czegoś innego.

Znajdowała się w nieznanym i całkowicie obcym dla niej miejscu. Wszystko skąpane było w mroku, rozpraszanym tylko srebrzystym blaskiem pełni księżyca. Widziała gęste lasy, które wyprzedzały wysokie ośnieżone szczyty górskie. Jeden z nich górował nad pozostałymi. Z drugiej strony Elsa dostrzegła niewyraźny zarys królestwa z epoki średniowiecza. Leżał na brzegu morza połączony wspaniale rozbudowanym portem. Elsa nie wiedzieć czemu czuła, że to miejsce jest niezwykłe, ale także prawdziwe.
Nagle sceneria się zmieniła i znajdowała się na dziedzińcu królewskiego pałacu.
Był piękny. Cały był pokryty równo-rzeźbionym kamieniem. Jedyną przeszkodą między pałacem był gruby kamienny mur na wysokość 50 metrów. Gdzieniegdzie widać było wieże strażnicze z zielonymi szpiczastymi dachami. Sam zamek był potężny, wzmocniony od frontu wielkimi i masywnymi drzwiami z pięknymi zdobieniami. Na ich powierzchni Elsa dostrzegła ten sam złoty symbol śnieżynki co na swoich drzwiach w domu. Nagle wrota się otworzyły i ze środka wypuszczono cudowny i zarazem znajomy Elsie zapach cynamonu i jasne złotowe światło. Po chwili niepewnie wybiegła z nich młoda para królewska. Widać było to po ich misternie zdobionych koronach i zadbanych strojów. Drugie wrota od strony murów także się otworzyły i wkroczyła na dziedziniec nietypowa grupa. Elsa dostrzegła wysokiego i masywnego starca, który wcale nie wyglądał na zmęczonego swoim wiekiem. Koło niego staną Zając, na dwóch łapach, trzymający w ręku bumerang, a przy pasie miał także dziwny miecz.
Koło nich unosiła się jakby wróżka.
Miała bardzo cienkie piękne skrzydła, ale jej ciało pokrywały kolorowe pióra w pięknych odcieniach, które przy jej ruchach lekko jaśniały.
Cała grupa podeszła do władców i skłoniła im się z szacunkiem.

-Musicie uciekać. Sytuacja nie jest za dobra
Mroczne siły są zbyt potężne, aby je dalej trzymać w ryzach. Królestwo jest w niebezpieczeństwie i wy też.- przemówił starzec. Mówił to z powagą i pewnym smutkiem w niebieskich przygaszonych oczach.
Królowa objęła się za brzuch i dopiero teraz Elsa dostrzegła pewne zaokrąglenie.

-Nie ma już nadziei? Przecież Księżyc przysłał wam pomoc. Przecież pokonaliście kiedyś Czarnego Pana z jego pomocą. Dlaczego teraz jest inaczej?- wróżka podfrunęła do królowej kładąc jej delikatnie dłoń na ramieniu. Uśmiechnęła się smutno.

-Królowo, Jack bardzo nam pomaga, ale on sam nie jest niepokonany. Moce Mroka są silniejsze przez zjednoczenie się z innymi i potężniejszymi siłami ciemności. Cztery żywioły także nic nie wskórają. Nie dzisiaj.-

-To prawda. Zrobiliśmy już wszystko w obronie mieszkańców. Musimy postarać się teraz aby ich bezpiecznie ewakuować z Arendelle.- powiedział Zając niechętnie. Widać było , że nie zgadzał się z tym całkowicie. Król westchną i objął żonę, jakby bał się nagłego napadu na swą małżonkę.

-Będzie dobrze. Musimy chronić poddanych.-powiedział do żony i zwrócił się do starca.

-A co z ludem Baltazara? Czy także opuszczają krainę?- starzec posmutniał.

-Nie. Powiedział, że trolle nie opuszczają swoich świętych miejsc. Mają dostatecznie dużo mocy aby skryć się pod ziemią. Teraz skupmy się na ewakuacji. Nasturiia zaproponowała chwilową pomoc, a później zobaczymy czy odbijemy krainę.

-Dobrze. A gdzie reszta Strażników?- zapytał król.

-Jack broni miasto od strony portu. Piasek ochrania mieszkańców przed działaniami Mroka i jego koszmarów, a cztery żywioły ochraniają w miarę możliwości Cały obręb miasta.- powiedział starzec.

-Dobrze. Zarządzę ewakuację miasta. Dziękuję wam za waszą pomoc.

-Przykro nam, że Arendelle upadło. Ale nie na zawsze odbijemy je... Jest przepowiednia...

Elsa....Elsa... Elsa! Wstawaj!
Elsa poczuła jak sen się rozwiewa i nagle poczuła ból w klatce piersiowej.
Otworzyła oczy i zobaczyła leżącą na niej Annę.

-No nareszcie ! A to mi przez całe życie gadałaś, że śpię jak zabita.
Wstawaj, bo znów się spóźnimy, a to już piątek.- Anna wrzeszczała jej do ucha, ale chociaż zostawiła w spokoju jej klatkę.
Westchnęła i przetarła zasypane oczy.
Wciąż nie mogła się całkowicie otrząsnąć po minionym śnie.
Miała jakieś dziwne wrażenie, że to wszystko zdarzyło się naprawdę...

14 komentarzy:

  1. Yyy 50 twarzy Jacka XD i ten sen.. widzę jednorożce oo i wróżki :D kazałeś mówić jak będę widziała... UUUUU PRZEPOWIEDNIA. Coś czuje że Elsa będzie jednym z żywiołów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi.... 50 twarzy jacka. Dawaj zakładaj bloga o takiej nazwię, byłoby ostro.
      Jak widzisz jednorożce to bardzo dobrze. To jeden z objawów z czytania moich blogów. Jeszcze nie jest zapóźno na ucieczkę.

      Usuń
    2. Dobra tylko wezmę przeczytam książkę i już :D
      "..Jesteś mą miłością serca namiętnością. Mym dotykiem narkotykiem. " to sądzę o blogu i o tobie.
      Disco polo xD playboys- lejde
      a ja chcę taką miłość w rzeczywistości... Czemu nie ma? Świat jest okrutny.
      A ja jeszcze chcę widzieć ciasteczkowego potwora. ;D

      Usuń
  2. Super rozdział!!! jest przepowiednia i strażnicy i Arendell, tajemnicze żywioły, Jack i odrobinę mroku :3 ohhhh jak ja to lubię ^0^ Czekam niecierpliwie na next <3
    Z mroźnymi pozdrowieniami -LunaMoon- :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też lubię takie połączenia.
      Obiecuję, że nie będzie nudno.
      Dużo mrozu życzę, a może nawet lepiej życzę Jacka!

      Usuń
    2. Oooo TAAAKKK!!! DUŻOOOO JACK'A!!!<3<3<3 Jak najwięcej:3

      Usuń
  3. A ja pegazy na tle tęczy widzę xD Ale uciekać nie zamierzam. Jak ja uwielbiam tajemnice! Bylebyś szybko dała rozwiązanie (next!) Nie ma to jak zachwyt Anki. Tej w opowiadaniu i mój po przeczytaniu rozdziału. Zaciekawiłaś mnie tymi żywiołami. To jakieś duchy czy osoby? A może wróżki albo jeszcze coś innego? No i panują nad żywiołami oczywiście?
    Zakochana Elsa widzi serca na szybie. U mnie niestety okno czyste, śnieg stopniał, koniec zimy nastąpił.
    Lodowatej weny, bo chcę szybkiego nexta ;-*

    OdpowiedzUsuń
  4. a może Elsa będzie strażniczką i królową? No bo akurat wtedy gdy ona wchodziła do domu zobaczyła napis :,,Arendell czeka na królową" co to może znaczyć? A tak może, że Elsa to nowa królowa Arendell. A może te żywioły to z tej bajki dla dzieci avatar? Katara, Zuko itp. Czekamna szybkiego nexta i pozdzro o de mnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Eee... a te cztery żywioły to o co come-on?


    Non COME-ON! :|

    OdpowiedzUsuń
  6. Nominowałam cię do LA! Więcej info na stronie:
    emillyhogwarts.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Nominowałam cię do LBA, więcej informacji tutaj: elsaijackfrostlove.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. KIEDY NEXT?! CZEKAM JUŻ CHOLERNIE DŁUGO!

    OdpowiedzUsuń